farbami olejnymi na kanwie
Obiecałam Wam, przy okazji chwalenia się moim poprzednim obrazem Zachód słońca w górach, że opowiem niezwykłą historię jaka przydarzyła mi się w trakcie malowania Anioła Opiekuna na zamówienie.
Wybrałam płótno wielkości 150 x 150 cm. Ile to miejsca do malowania!
Rozpoczęłam od chmur, sylwetki i skrzydeł, pozostawiając miejsce na twarz. W założeniu, anioł miał mieć lico właścicielki, ponieważ jedna z teorii głosi, że nasi opiekunowie są do nas podobni.
Otrzymałam zdjęcie, wydrukowałam do przypięcia na sztaludze i zabrałam się do nakładania podkładu pod twarz. Maznęłam szerokim pędzlem wte i wewte i pozostawiłam do podeschnięcia aby potem wygładzić.
Zajęłam się moją ukochaną przyjaciółką która przyszła w odwiedziny.
Piłyśmy herbatę, jadłyśmy po ciastku, a ja opowiadałam jej co teraz tworzę i że przygotowuję się do namalowania twarzy, a ponieważ ona bardzo mi sekunduje w moim malowaniu, pognała zobaczyć.
Ale tu przecież jest już twarz - dotarło do mnie pomiędzy innymi komentarzami.
Co takiego? - zdumiałam się - Jeszcze nawet nie zaczęłam, położyłam tylko podkład, jaka twarz, tam nie ma jeszcze twarzy.
JEST! Wrzasnęła.
Pognałam i ja. I ... była! Sama się wyłoniła z tych maźnięć. Ogarnęło mnie uczucie niezwykłości, poczułam dziejącą się magię.
I co ja teraz mam zrobić? - pomyślałam ogłupiała i przejęta.
Przyjaciółka natychmiast sfotografowała obraz telefonem, a ja wysłałam właścicielce opisując co się wydarzyło, z pytaniem czy zamazać i ją namalować, czy zostawić.
Myślę, że to ma znaczenie, ZOSTAWIĆ - odpisała prawie natychmiast.
Tak powstał Anioł Opiekun, który sam się objawił i otrzymał tylko trochę retuszu.
Niżej zdjęcia objawienia ...
Super. Dzieje się:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite !!!
OdpowiedzUsuńAż mnie dreszcze przeszły czytając ten post!!! Tak miało właśnie być!
OdpowiedzUsuńCudowna historia!
Ciągle jestem pod wrażeniem. Gapie się na niego urzeczona, bo jest jeszcze u mnie. Czeka na wysyłkę daleko.
Usuń