czyli artystyczne zszywanie szmatek
Dzisiaj pokazuję kwiaty zszywane z kawałków, a potem misternie pikowane na maszynie.
Aby tak tworzyć, trzeba najpierw nauczyć się operować maszyną ze specjalnymi stopkami, zaopatrzyć się w odpowiednie igły i nici, oraz poznać techniki zszywania tak, aby nic się nie siepało - no chyba, że ktoś ma wizje z siepkami (moje własne słowo).
Znalazłam genialną stronę naszej dziewczyny Wiesi, która dzieli się na swoim blogu Quilt and Smile swoim wieloletnim doświadczeniem w tej materii, łopatologicznie, krok po kroku, z wyrozumiałością i cierpliwością, jakiej mnie często brakuje.
Polecam. To kawał dobrego szkolenia.
A tymczasem popatrzcie na więcej cudownych kwiatów; naszywanych, zszywanych, pikowanych i co tam jeszcze potrzebne było, aby stworzyć takie cuda:
Cudowne te kwiaty! Każdy kolejny obraz to cukiereczek; a na końcu torcik z wisienką - te biedroneczki, ten motylek!!!
OdpowiedzUsuńMoja przygoda z patchworkiem skończyła się na narzucie i kilku poszewek na poduszkę z kwadratów i prostokątów - szkoda, że kiedyś nie miało się podglądu do takich majstersztyków, zapewne na dłużej zagościłby w moim rękodzielniczym warsztaciku patchwork, bo lubiłam zszywać resztki materiałów, szczególnie, że miałyśmy z Mamuśką sporo tego, bo i ja i Ona szyłyśmy sobie wszystko i materiałów było pod dostatkiem:)
Serdecznie pozdrawiam:))
Tez bardzo dużo szyłam, tak dużo, ze teraz patrze na maszynę z absolutnym przesytem, no i oczy - nawlekanie igły to tortura, szczególnie w nocy, bo ja po nocach dłubię w ciszy i spokoju.
UsuńAleż to piękne !
OdpowiedzUsuń