Nie oddam jej nikomu
Szewc bez butów chodzi, ale tym razem nie dam sobie odebrać tej kamizelki, bo wielbię ją i śmigam w przeróżnych kombinacjach ciuchowych po Londynie, gdzie niby nikt na nikogo nie zwraca uwagi jak ubrany, ale mnie zaczepiają w zachwycie, aby dopytać skąd mam to cudo.
Jak uczyniłam ten ciuch?
Kupiłam w second hand tę kamizelkę w rozmiarze XL, z kaszmirowej cienkiej materii w genialne wzory i kolorach które mnie oszołomiły.
Najpierw zmniejszyłam kamizelę do kamizelki mojego rozmiaru M, zszywając pośrodku na plecach i po bokach, kombinując ciekawe zapięcie z przodu z wiszącego na mnie nadmiaru materiału, co mi się udało, choć przedtem zapięcia nie było, za to były ukochane przeze mnie kieszenie które zachowałam - oczywiście, jak najbardziej, absolutnie.
Jak już ją pozszywałam, napadło mnie aby obhaftować te cudowne wzory, bo się tyle napatrzyłam na przeróżne hafty naiwne na wzorzystych materiach, że zapragnęłam też takie mieć na czymkolwiek i padło na kaszmirową. Do haftowania posłużyły mi resztki wełen przeróżnych.
Niektóre kwiatki pomazałam potem nieco flamastrami niezmywalnymi bo były kolorystycznie zbyt, co też uczyniłam pomarańczowym guzikom drewnianym z tego samego powodu.
Mam zatem teraz ciuch w stylu bardzo boho.
Popatrzcie na całość w detalach.